Koniec przygody i powrót do domu. Odwozimy Was z samego rana na lotnisko w Marrakeszu.
Zostajemy w naszych wygodnych namiotach jeszcze jeden dzień. Jeśli uda Wam się wstać na wschód słońca zobaczycie z grzbietów wielbłądów, jak pustynia budzi się do życia. Dromadery przewiozą was na swoich majestatycznych grzbietach po okolicy. Resztę dnia przeznaczymy na zdjęcia z końmi, jazdę na oklep i zwiedzanie ksaru (ufortyfikowanej wioski - nadal zamieszkanej), czyli podejrzymy, jak żyli ludzie w ostatniej wiosce przed wielką pustynią.
Wracamy...ale zatrzymamy się na jedną noc w jednym z najbardziej znanych miejsc w Maroku - Aint Ben Haddou. Miejsce licznie odwiedzane przez ekipy filmowe. Rzadko gdzie bowiem zachowały się takie osady jak tu. Nie wiadomo, kiedy powstała, ale na pewno w XVI w już tu była. Rozpoznacie więc wiele scen z filmów, przejdziecie się wąskimi uliczkami i będziecie mogli podziwiać wyjątkowo malowniczy krajobraz.
Nocleg w tradycyjnej kashbie z kolacją.
Góry i góry, hamady, jedziemy wzdłuż pasma górskiego, przechodzimy przez przełęcz i zasiadamy na lunch pod tamaryszkami. Berberyjskie kobiety z dziećmi zapewne wyjdą nas przywitać z nadzieją, że coś od nich kupimy.
A potem znów góry....dziś jest górski dzień, z wspinaczką, konie będę szły obok nas, krok w krok, dzielnie pokonując kolejne kamienie i wysokości. Nagroda - roztaczająca się panorama równin i galop z górami i zachodzącym słońcem w tle. Do obozu wjedziemy galopem.
Ostatnia noc pod rozgwieżdżonym niebem, ze spektaklem pomarańczowego księżyca, który nagle pojawia się na nieboskłonie, z wiatrem, ogniskiem i całą dziką naturą Sahary.
Znów wsiadamy na konie. Wydmy i wydmy, tamaryszki, mnóstwo miejsc do galopów, gazele i liski pustynne (przy odrobinie szczęścia), trawy i akacje. Nasz azymut to niemal zawsze góry. Dziś obóz wśród rozłożystych akacji - będziemy mieć dużą szansę spotkania strusi.
paszport - ważny minimum 3 miesiące
śpiwór - ciepły, z temperaturą komfortu do 5 stopni
krem psłoneczny (z filtrem nie mniejszym niż 50)
okulary psłoneczne (koniecznie!)
latarkę
chusteczki dezynfekujące do rąk
bidon na wodę (ewentualnie)
nakrycie głowy (kapelusz, czapka, chusta)
gotówka: euro lub dolary
ubiór na konie: bluzy/koszule,które łatwo zdjąć/założyć na koniu, adidasy lub sztyblety, rękawiczki
podstawową apteczkę (plastrym przeciwbólowe, odkażające)
Wydmy i piach, miękkie piaszczyste góry, ale jeszcze nie tak wysokie. Za nimi porzucone ogrody, wyschnięte z braku wody, wielkie przestrzenie z ubitą ziemią, suchą, pękającą. Gdzieniegdzie pasące się osły.W oddali znów góry, wrota Sahary. To za nimi zaczyna się geograficzna pustynia. To tam pozwolimy naszym koniom na wyścig, galop po ubitej ziemi, zostawimy za sobą tylko piach, pyły kurzu by z dużą dozą adrenaliny dojechać do obozu - tym razem czekają na nas dywany, łóżka na pustyni, wielkie namioty, poduszki, świece, prysznic i gorąca woda, marokańska ceramika, czyli luksus na wielkim piasku.
Znów Draa - miejscami zarastająca, miejscami zdradziecko głęboka, i już niestety miejscami całkowicie sucha. Wjeżdżamy w nią konno. Południe nas woła, Sahara na nas czeka. Geograficzna granica pustyni jeszcze przed nami. Niech Was nie zwiedzie nazwa - pustynia nie jest pusta. Pustynia to nie tylko piasek. To góry, przeróżne formacje skalne, to roślinność, to ogromne przestrzenie, to rzeka, to oazy. Lunch na półce skalnej z widokiem na okolicę pośrodku niczego? To nasz dzisiejszy postój. Jeśli kogoś zobaczymy to będą to Nomadzi ze swoimi stadami.
Pierwsze wydmy przed nami - obóz między piaszczystymi górami z zachodzącym słońcem w tle.
Mimo zmęczenia trzeba koniecznie na nie wejść - stamtąd rozpościera się widok na inny świat...
Przestępujecie z nogi na nogę, żeby zobaczyć rumaki? To ten dzień! Jedziemy do stajni, gdzie my już pracujemy od rana, siodłamy konie, pakujemy wszystko na biwaki, gotujemy lunch, wypełniamy sakwy. Dziś tylko wskakujecie w siodło, poznajecie się ze swoim towarzyszem podróży, znajdujecie wspólny język i podziwiacie krajobrazy. Czyszczenie i siodłanie zostawiamy Wam na kolejne dni. Przed nami górzyste tereny Zagory aż przecinamy rzekę Draa. Przed nami hamada, w oddali najdłuższe pasmo gór w Maroku - Bani, które otacza całą okolicę. Przed nami jeszcze rzeka, jeszcze wioska, trochę galopów, aż dotrzemy do palmowej oazy u stóp gór, gdzie rozbijamy obóz.
A tam już tylko karmienie koni, rozmowy, ognisko, marokańska kolacja, bębny, zabawa, wschód księżyca, droga mleczna, czyli wieczór jak co dzień na Saharze.
Atlas, czyli sięgamy chmur - wioski z kwitnącymi migdałami, zazielenione oazy po jesiennych deszczach, i szczyty pokryte biała pokrywą. W górach zima - białe chmury spotykają białe szczyty. Droga jest kręta i wciąż w górę, aż wjeżdżamy w księżycowy krajobraz AntyAtlasu. Ouarzazate, czyli marokańskie Hollywood - studia filmowe, krajobrazy znane z filmów. W końcu niekończące się gaje palmowe - daktylowce - najstarsze drzewa owocowe na świecie. I w końcu pojawia się przed nami Zagora ostatnie duże miasto przed pustynią, gdzie w sezonie zimowym prowadzimy naszą stajnię. Odpoczywamy w hotelu - tradycyjnie marokańskim, ale jak różnym od riadu w Marrakeszu!
Południe Maroka to zupełnie inny świat.
Wszystkie nasze saharyjskie wyprawy zaczynają się w ochrowym mieście - Marrakeszu. Marrakesz to kolorowe dywany, góry przypraw, zapach skór, niekończące się kramy, korzenna kawa, słodki nugat, zaklinacze węży...wąskie uliczki, orientalne jedzenie, wysypujące się owoce, miliony oliwek... ale też mnóstwo zabytków i ogrodów do zwiedzania. W Marrakeszu można się zakochać lub go znienawidzić, ale na pewno warto go zobaczyć. Na koniec dnia odpoczynek w riadzie, z kolacją na tarasie lub patio - wszystko w tradycyjnym marokańskim stylu.
dzień 4
dzień 3
dzień 2
dzień 9
dzień 8
dzień 7
dzień 5
dzień 1
GRUPA: 12 osób
POZIOM: zaawansowany/swobodny galop
CENA: 920 euro
zawiera: noclegi, wyżywienie, konie, transfery
DODATKOWE KOSZTY:
lot, posiłki w drodze, wejścia do zabytków, ubezpieczenie
DATY: 24/01/2025-03/02/2025
07/02/2025 - 17/02/2025
dzień 6
dzień 10
Ostatni dzień z Waszymi końskim przyjaciółmi. Po 6 wspólnie spędzonych dniach wierzymy, że stali się Waszymi najlepszymi towarzyszami podróży. Pokazali Wam świat ze swojego grzbietu. Dziś krócej, ale intensywnie, podkręcamy tempo - dużo galopów, również wąskimi ścieżkami przez wioski, zakręty, pośród podmiejskich ogrodów. I znów rzeka - może być rwąca i głęboka, a może okazać się że zamoczymy tylko kopyta. Rzeki w Maroku pojawiają się i znikają. Pożegnanie z końmi, lunch i już miejskie przyjemności -
zakupy, hammam, henna i odpoczynek.
dzień 11